Kontakt

Zespół Szkół im. Jana Pawła II

w Chociczy

ul. Śremska 30

63-041 Chocicza

spchocicza@poczta.onet.pl

tel. 612875293

Kalendarium

Niedziela, 2024-05-05

Imieniny: Irydy, Tamary

Apel "Powrócił do domu Ojca..."

Powrócił do domu Ojca…

Witaj w domu -krzyczał tłum wiernych na Placu św. Piotra, gdy 13 marca wieczorem Papież pielgrzym, ów Boży Maratończyk- jak nazywali go dziennikarze watykaniści- wracał z kliniki Gemelii do domu. Tam miał spędzić ostatnie dni swojej ziemskiej pielgrzymki; dni-jak można się dowiedzieć   z oficjalnych i nieoficjalnych źródeł-naznaczone niewypowiedzianym cierpieniem.

20 marca-w Niedzielę Palmową-miała miejsce niezwykle wzruszająca scena. Kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi zebrało się na Placu św. Piotra i wiwatowało na cześć Jana Pawła II. Pośród okrzyków entuzjazmu w oknie pokazał się Ojciec Święty trzymający w dłoni gałązkę oliwną. Cierpiąca, wychudzona, smutna twarz następcy św. Piotra zdradzała ogromny ból. Tego dnia nie był w stanie nic powiedzieć…

Rozpoczynał się Wielki Tydzień. Jan Paweł II wziął udział, za pomocą łącza telewizyjnego, w oficjalnych uroczystościach Triduum Paschalnego. Był to pewnie dla niego większy wysiłek i wyzwanie, niż gdy uczestniczył w nich bezpośrednio przez całe lata. Cierpiał i miał świadomość zbliżającej się śmierci. Duchowo łączę się z Wami- przeczytano podczas liturgii Wielkiego Czwartku- -z mojego apartamentu. Tego dnia w przekazach telewizyjnych nie zobaczono Jana Pawła II.

Inaczej było następnego dnia podczas transmisji nabożeństwa drogi krzyżowej z Koloseum.  Przy rozważaniach każdej stacji widziano przygarbioną sylwetkę Papieża siedzącego naprzeciw ołtarza i ekranu, na którym transmitowano nabożeństwo. Kamerę ustawiono z boku. Twarz Ojca Świętego nie była dobrze widoczna. Przy ostatniej stacji wierni w Koloseum na telebimach, a wierni w kilkudziesięciu krajach świata poprzez telewizję śledzili z zapartym tchem, jak Jan Paweł II usiłuje utrzymać i zgodnie z tradycją podnieść niewielki drewniany krzyż… Składam w ofierze moje cierpienie, aby spełniły się zamysły Boże-odczytano podczas nabożeństwa słowa Papieża.

W Niedzielę Wielkanocną Jana Pawła II czekało jeszcze trudniejsze zadanie. Miał udzielić tradycyjnego błogosławieństwa Urbi et Orbi, wypowiadając odpowiednią formułę. Kilka minut    po południu sto dwadzieścia tysięcy wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra powitało oklaskami Papieża. W oknie ustawiony był mikrofon, co dawało nadzieję, że Jan Paweł II przemówi. Właśnie   na tę chwilę Ojciec Święty przygotowywał się szczególnie od kilku dni. Wystarczyło wypowiedzieć tylko jedno słowo: Błogosławię.

Bywały dni podczas dwudziestu sześciu lat pontyfikatu, że Jan Paweł II przemawiał kilkanaście razy, wypowiadał dziesiątki tysięcy słów. W Wielkanoc 2005 roku nadludzką trudność sprawiło   mu powiedzenie tylko jednego słowa. Gdy wreszcie przybliżono mikrofon do twarzy Papieża, pełen nadziei tłum zastygł w oczekiwaniu. Ojciec Święty głęboko zaczerpnął powietrza… Wypowiedzenie słowa błogosławię okazało się trudniejsze, niż utrzymanie w górze drewnianego krzyża. Dźwięk,   który wydobył się z ust Papieża, był niezrozumiały. Jakby w przepraszającym geście, Jan Paweł II podniósł ręce do góry… Lekcję jego dramatycznych zmagań ze słabością, cierpieniem, chorobą, starością, śmiercią zobaczył cały świat…

Niedziela Wielkanocna była ostatnią niedzielą, jaką świętował polski papież na ziemi. Następna miała być w domu Ojca. Boży Maratończyk rozpoczynał finisz ziemskiego biegu. W środę 30 marca rozegrała się scena, która do końca życia pozostanie w pamięci tych, którzy byli jej świadkami. W ten dzień Ojciec Święty po raz ostatni ukazał się w oknie wiernym swojego Kościoła. Widok był wstrząsający i pozbawiający złudzeń. Twarz Papieża zdradzała ogromny ból. Każde zaczerpnięcie powietrza wyglądało na gigantyczną walkę z obezwładniającą ciało chorobą. Heroiczna próba przemówienia do wiernych nie powiodła się. Ojciec Święty przykrył twarz dłońmi. W tak dramatyczny sposób żegnał się z wiernymi…

Nazajutrz wieczorem pojawiły się informacje, że stan Jana Pawła II drastycznie się pogorszył. Rzymianie zaczęli gromadzić się na modlitwie na Placu św. Piotra. Również w Polsce wierni    nie chcieli przeżywać tych trudnych chwil w samotności i od wczesnego rana gromadzili się               w kościołach, na placach, miejscach związanych z Janem Pawłem II. Podobnie było w wielu krajach na świecie.

Rano 1 kwietnia  Ojciec Święty prosił o odczytanie rozważań drogi krzyżowej, modlił się i zrobił znak krzyża. Bardzo cierpiał, ale był pogodny. To była jeszcze jedna katecheza Jana Pawła II; katecheza    o prawdziwie godnym umieraniu.

2 kwietnia stan Papieża był nadal bardzo ciężki. Gdy usłyszał śpiewającą na Placu św. Piotra młodzież, chciał wyjrzeć przez okno. Zdawało się, jakby powiedział: Szukałem Was, a teraz Wy przyszliście do mnie… Wieczorem były przy nim miliony wiernych modlących się w kościołach, domach i na ulicach Polski, Włoch, Meksyku, Stanów Zjednoczonych i dziesiątek innych państw. Były przy nim również tysiące ludzi czuwających na Placu św. Piotra i wpatrujących się ze smutkiem w okna papieskich apartamentów. Szukał ich, a teraz oni przyszli do niego.

Była godzina 21.37.

Gdy arcybiskup Leonardo Sandri pojawił się na Placu św. Piotra i oznajmił: O godzinie 21.37    nasz Ojciec Święty, Jan Paweł II, powrócił do domu Ojca, sześćdziesięciotysięczny tłum czuwających  i modlących się ludzi nie powstrzymał się od płaczu. Po chwilowym szoku rozległy się rzęsiste oklaski, będące we włoskiej tradycji wyrazem szacunku dla zmarłego. Nasłuchujący wieści   ze Spiżowej Bramy rzymianie natychmiast ruszyli w kierunku Pałacu Apostolskiego. Kilka chwil później rozdzwoniły się dzwony rzymskich kościołów. Niczym echo odpowiedział im Zygmunt    z bliskiego sercu Karola Wojtyły wawelskiego wzgórza. Niebawem odezwało się tysiące innych dzwonów w różnych zakątkach ojczystego kraju Papieża. W oknach zapalano świece,  które rozświetlały tysiące, setki tysięcy domów w całej Polsce, żegnając Piotra z Wadowic.

Niech nasze światełko zapalone w 18. rocznicę śmierci patrona szkoły będzie kolejnym symbolicznym pożegnaniem Papieża, który zgasł pogodnie, jak zapamiętały go osoby towarzyszące mu w ostatnich chwilach…

 

Opracowała: Karolina Studzińśka